środa, 30 grudnia 2015

Prolog

Magiczne istoty. Istoty fantastyczne. Nazwy te znaczą jedno, prawda? A teraz: Strażnicy Marzeń i Horroris (zaraz wszystko będzie wyjaśnione dop.aut.). Według mnie to również to samo. Jednak tylko dla mnie. Dlaczego? Bo jestem jednym i drugim. Może opowiem coś o sobie, dla ułatwienia sprawy:

Nazywam się Jack Mróz. Jeszcze zanim Księżyc przemienił mnie w istotę, która ma dawać dzieciom radość i nadzieje, byłem jedynym w rodzinie Horroris, czyli coś w rodzaju wilkołakiem. Nie nazwałbym nas tak, ponieważ nie jesteśmy potworami. Nie zabijamy ludzi, no chyba, że w obronie własnej. Mi się to jednak nigdy nie zdarzyło. Moi rówieśnicy z watahy nie mają żadnych rodzin czy partnerów. Są to taki samotne wilki. Chociaż jest taki jeden. Parę razy z nim gadałem. Ma malutką siostrzyczkę w wieku 3 lat. To jeszcze szczeniak. Ja natomiast mam młodszą siostrę i matkę. Znaczy się miałem, bo jednak trochę czasu minęło. One nie były Horrosis, lecz zwyczajnymi ludźmi. Jednak nigdy nie dowiedzieli się, kim jestem naprawdę. Przywódcą naszej watahy jest Corpan. Przyjaźniłem się z nim od szczeniaka, ale po tym, jak stał się naszą Alfą, nasze stosunki zmieniły się, a ja zostałem jego podwładnym. Wszyscy z mojej watahy, mieszkali w lesie w takiej jednej jaskini. Ja natomiast wracam tam nieraz na noc lub aby pospędzać trochę czasu z rówieśnikami. Matka z siostrą o niczym nie wiedzą. Myślą, że chodzę na miasto lub do jakiejś pracy. Muszę je niestety okłamywać. W każdą zimę od wtorku do soboty na zachody słońca niekontrolowanie zmieniam się w wilka. W wiosnę, lato i jesień tylko w poniedziałki i wtorki. Ma tak każdy Horroris. Właśnie te noce spędzam z watahą. W wieku 17 lat, kiedy spędzałem czas z siostrą na łyżwach, groziła jej śmierć. Oczywiście uratowałem ją, lecz sam zginąłem. Właśnie tamtej nocy stałem się tą "istotą". Umiałem zamrażać i latać. Brązowe dotąd włosy stały się białe jak śnieg, a oczy niebieskie. W postaci wilka, również dopisywały mi te kolory. Kiedy moi rówieśnicy się o tym dowiedzieli, nie byli zbytnio do tego wszystkiego przekonani. Wilcza strona została, ale ludzką ogarnęła magia. Nigdy nie przepadali za magicznymi istotami, ale do mnie się z czasem przyzwyczaili. Zostało mi to, że ludzie mnie widzą. I dobrze. Jednak nie wiedzieć czemu, siostra z matką nie. Jedyne na całe świecie, mnie nie widziały. Może tak będzie lepiej. Od tamtej pory zacząłem podróżować po świecie. Po paru set latach, poznałem Strażników Marzeń. Przyznaje zabawna banda. Nie wiem, co Corpan i reszta do nich mają. Okazało się, że Księżyc wybrał mnie na nowego Strażnika. Oczywiście, nie byłem do tego za bardzo przekonany, ze względu na watahę, ale po walce z Mrokiem, przekonałem się, że jestem niezależnym wilkiem i przyjąłem "ofertę pracy". Oczywiście nic nie mówiłem Strażnikom w który skład wchodzi: Święty Mikołaj (North), Zębowa Wróżka (Ząbek), Piaskowy Ludek (Piasek) i Zając Wielkanocny (Zając lub jak ja go zwę Kangur), o tym, że jestem Horroris. Zatrzymam to w sekrecie. W końcu po co im to wiedzieć? Nie zaakceptowali by mnie. A tak to miło się z nimi pracuje. No i właśnie tak, zaczyna (nie kończy), się moja przygoda.

1 komentarz:

  1. Elo!!!! Powracam w chwale! <3
    Zajebiaszczo się zapowiada (to co że jest już 2 rozdział xd)
    Lecę czytać dalej!
    Buzi :***

    OdpowiedzUsuń