wtorek, 26 stycznia 2016

5.

5.12.2013r. (Zima) godz. 12.00 Czwartek

Właśnie doleciałem na biegun. Naprawdę nie chciałem tego robić. Ale w grę wchodzi Emma. Mam nadzieje, że Strażnicy nie dowiedzą się, że to ja za tym stałem i nic im się nie stanie. Naprawdę ich lubię i nie chce stracić ich zaufania. Zaraz po tym, kiedy wszedłem do środka, musiałem wykombinować jak pozbyć się wszystkich Yeti i elfów. Po chwili wpadłem na pomysł. Podszedłem do Phila, głównego dowodzącego zaraz po Mikołaju i powiedziałem mu, że North prosił, aby wszyscy udali się do fabryki i pomogli przy zabawkach. W końcu teraz każda pomoc się liczy. Phil przytaknął po czym zagonił migiem wszystkich do fabryki. Po chwili droga była pusta. Teraz tylko czekać, aż Carpan z resztą tutaj dotrą. Ja przez ten czas udałem się do Strażników. Siedzieli przy wielkim globusie i obserwowali światełka. Przystananąłem koło nich i również wpatrzyłem się w blask dający od kuli ziemskiej. Gdyby tylko wiedzieli, że wszyscy, nawet dorośli mnie widzą.
-Miło, że wpadłeś Jack.-usłyszałem North'a.
-Dzięki.
-Masz jakąś sprawę, czy...
-Nie.-skłamałem.-Tak tylko przyleciałem.
-A przemyślałeś już moją propozycje?
-Którą?-spojrzałem na niego pytająco.
-Tą w której pytałem, czy wpadniesz do nas na gwiazdkę?
-North, ja naprawdę zawsze chętnie, tylko...tylko, że ja nie mogę.-posmutniałem. Obliczyłem sobie, że święta wypadają we wtorek, czyli w dzień przemiany. Nie mogę się przecież pojawić w formie wilka.
-Ale dlaczego? To będą nasze pierwsze święta. Wypadałoby, abyś był.
-Ale ja naprawdę nie mogę, North. Naprawdę chciałbym, ale nie mogę.
-Posłuchaj, ja wiem, że dotąd wszelkie święta spędzałeś sam, ale mógłbyś je chodź raz spędzić z kimś z tego samego "gatunku".
-Uwierz, nie mogę.
-Ale...

Wtedy usłyszeliśmy warczenie. Czyli dotarli. Wszyscy jak na komendę odwrócili się. I oczywiście stali tam oni. Na samym czele brązowy wilk z wyszczerzonymi wściekle kłami. Był to Carpan. Za nim po bokach, dwa inne wilki. Kremowy i Czarny. Chyba Brutus i Wiliam. Tylko dlaczego cała trójka tak warczy złowieszczo. Przecież akcja miała przebiec na spokojnie.
-Horroris? Skąd one się tu wzięły? Gdzie wszystkie Yeti!?-ostatnie krzyknął do nich.
-Bardzo dobrze, Jack. A teraz się odsuń. To może być niemiły widok.-warknął. Oczywiści tylko ja to zrozumiałem.
-O co tutaj chodzi?-warknąłem do niego, po ludzku.
-Jack, odsuń się. One przyszły po naszą magię.-oznajmił North, odpychając mnie lekko na bok, swoją ręką.
-A ty skąd to wiesz?-zapytałem zaskoczony.
-Im zawsze o to chodzi. Zabiją i posiądą moc, której nie dadzą rady okiełznać.-warknął.
-Bzdura! Księżyc powinien przeznaczyć ją nam, a nie tym głupcom!-warknął Carpan

Po tych słowach, Carpan skoczył i przewalił North'a na łopatki. Pozostała dwójka wilków zagrodziła Piaskowi, Ząbek i Kangurowi drogę. Brązowy wilk cały czas wściekle warczał na North'a.
-Zostaw go!-krzyknąłem do Carpan'a. Nie taka była umowa. Miał odebrać mu tylko część mocy, a nie zabijać i posiąść ją całą.
-Nie wtrącaj się! Tak miało i powinno być, już dawno temu!-warknął, nawet nie racząc patrzeć na mnie.

Okłamał mnie. Wstrętny pchlarz mnie okłamał! Jeszcze chce zabić moich przyjaciół! Byłem tak wściekły, że postanowiłem złamać parę swoich jak i ich zasad. Kiedy Strażnicy i tamci nie patrzyli, zmieniłem się w wilka i rzuciłem na Carpan'a. Zwaliłem go z brzucha North'a i szczekaniem przepędziłem pozostałem dwa wilki. Stanąłem tyłem do Strażników i groźnie warczałem na trójkę drapieżników.
-Co ty wyprawiasz?!-szczeknął-Ja tu jestem Alfą! Masz się mnie słuchać!
-Może i jesteś Alfą, ale nie moim!-warknąłem.
-Pożałujesz tego!-powiedział, po czym skoczył na mnie.

I zaczęła się walka. Carpan starał się kłami ugodzić mnie w brzuch, lecz łapami odepchnąłem go kawałek dalej, po czym wstałem na cztery łapy. Szczeknąłem donoście, po czym rzuciłem mu się do szyi. Zraniłem go lekko, ale ten również mi nie darował i ugryzł mnie w górną część przedniej łapy. Zaskomlałem lekko, po czym jeszcze raz się na niego rzuciłem, tylko że tym razem, pazurami przejechałem mu po pysku, zastawiając przy tym ranę, z której zaczęła sączyć się krew. Tym razem to on zaskomlał. Odszedłem parę kroków do tyłu, po czym ponownie warknąłem.
-Pamiętasz? Najlepszy z najlepszy. Zapamiętaj to sobie. W dowolnej chwili mogę cię pokonać i zostać Alfą. Nie wracaj tu więcej. To moje terytorium i moja wataha. Jeśli ty skrzywdzisz ich, to ja zabije ciebie. Zrozumiałeś?!
-Nie masz prawa wracać do naszej watahy! Nie pokazuj mi się więcej na oczy!-warknął, po czym wybiegł z bazy razem ze swoimi wilkami.

Jeszcze chwilkę stałem w bojowej pozycji głośno oddychając przez nozdrza, aż po chwili cała furia minęła i przemieniłem się w człowieka. Odwróciłem się i ujrzałem przerażone miny Strażników. No super. Teraz się dowiedzieli. I co mam teraz powiedzieć? Przecież nie uciekne. Nie jestem tchórzem. Strażnicy nadal zesztywniali-prócz wróżki która unosiła się i trzymała rękę na lekko otwartej buzi- ciągle się nie odzywali. Powoli mnie to irytowało, puki Ząbek nie podleciała do mnie i przytuliła.
-Nic ci nie jest?-zapytała przestraszona.
-Nic, tylko małe draśnięcie na ramieniu.
-Wyjaśnisz nam, co to było?-usłyszałem głos North'a
-Ale co?-zapytałem jak głupek.
-Nie wydurniaj się Jack! Przed chwilą byłeś wilkem! I zaatakowałeś tamtego!
-Oj no dobra, dobra. Bo ja... jestem genialnym iluzjonistom!-powiedziałem od czapy.
-Jack, nie wygłupiaj się!-ryknął North
-No a co miałem zrobić?! Podejść i powiedzieć "Hej jestem pół Horrosis pół wy!". Tarktowalibyście mnie normalnie?! Wiem, że nas nie nawidzicie. A już szczególnie ty North! -krzyknąłem, a z nerwów oczy zmieniły kolor na żółty, jak u przeciętnego wilka.
-Nie strasz nas tu tymi oczami!-zawołał Kangur.
-Zamknij się Uszaty! Gdybym chciał, mógłbym cię bez problemu zabić.-warknąłem.
-I właśnie o to nam chodzi! Wy nic tylko umiecie zabijać!
-Naprawdę? Jesteś Świętym Mikołajem. Widzisz wszystko i wszystkich. Powiedz więc, ilu ludzi zabiłem ja lub ktoś z mojej byłej watahy.

North'a chyba zamurowało to pytanie. Spojrzał na mnie z taką dziwną miną której nie umiem opisać. Taka jakby mieszanka smutku i niedowierzania.
-Zero.-powiedział cicho. Wszyscy Strażnicy na niego spojrzeli.
-Dziękuje za uwagę.-powiedziałem i już miałem zmierzyć w stronę wyjścia, kiedy...
-Ale ciekawi mnie jedna rzecz. Jak udało się tym wilkom tu dostać.-zapytał dość spokojnie.

Spóściłem głowę i cicho oznajmiłem.
-To ja im pomogłem. Ale nie wiedziałem, że tak się to wszystko potoczny. Oszukali mnie.-powiedziałem, nie odwracając się do nich.

Po tych słowach, zmieniłem się w wilka i wybiegłem z bazy.

1 komentarz: